Spotkania typu: „Jestem w sobotę w domu, może wpadniecie?” są niezobowiązujące. Goście albo przychodzą, albo nie przychodzą. Mogą po drodze spotkać kogoś znajomego i zabrać go ze sobą. Organizator nie dziwi się niczemu i nawet całkiem nieznajomych ludzi może powitać beztroskim uśmiechem i jakimś: „Fajnie, właśnie się zastanawialiśmy, kto zaparzy herbatę”. Jeśli nagle wszyscy dojdą do wniosku, że bardzo im brakuje Ani lub Rafała, to bierze się telefon w rękę i wydzwania do nieobecnych osób, pytając: „ Dlaczego Cię z nami nie ma?”.Na takich spotkaniach można postać pod szafą pół godziny i wyjść, przeczytać w kącie parę wierszy i mruknąwszy „lecę” zrezygnować z kolejnej szklanki kompotu, zabarykadować się w kuchni i śpiewać Wysockiego, podpierać lodówkę i śledzić życie za oknem lub nic nie jeść i nic nie pić, tylko bez przerwy gadać.Gości nie częstuje się poważnym jedzeniem. Wystarczą upichcone na szybko naleśniki, jakieś ciacha, czy coś na słono jak krakersy, paluszki czy precelki. Do picia możesz podać kompot lub wodę mineralną z sokiem. Takie imprezy przypominają bardziej perski rynek, horrendalny bałagan i urwanie głowy. Trzeba mieć mocne nerwy i jeśli ktoś lubi cichy szczęk filiżanek oraz kameralne długie rozmowy, to nie jest miejsce dla niego. Tu jest dużo hałasu i zamieszania, ale za to mało przygotowań.

www.odmien.pl

[Głosów:0    Średnia:0/5]

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here